Site Loader

Australia do wyścigu oscarowego wystawiła rasowy film społecznie zaangażowany. Pokazywany w sekcji Odkrycia podczas 35. Warszawskiego Festiwalu Filmowego Na powierzchni Rodda Rathjenjesta, jest bowiem głosem sprzeciwu wobec współczesnego niewolnictwa, istniejącego systemowo na Dalekim Wschodzie (nie tylko, oczywiście, ale w tym wypadku chodzi o tamtą część świata). Przyciągani wizją lepszego życia ludzie wyruszają w poszukiwaniu opłacalnego zatrudnienia, często trafiając do miejsc niewyobrażalnego wyzysku – fabryk, których ściany nigdy nie usłyszały, czym jest BHP czy na niewolnicze kutry rybackie, na których ryba ma większą wartość niż ludzkie życie.

W filmie australijskiego twórcy młody, 14-letni chłopak z Kambodży jest właśnie taką osobą. Decyduje się porzucić ciężką pracę na rodzinnym polu ryżowym i wyrusza samotnie za marzeniem zdobycia kapitału. Niedługo okaże się, że pola ryżowe w rzeczywistości były jedynym rajem, na jaki mógł liczyć. Najpierw przerzucany jest z samochodu do samochodu, by niefortunnie wylądować na jednym ze wspomnianych wyżej kutrów. Od teraz marzenie dobrobytu zostanie zastąpione ciężką walką o przetrwanie w warunkach, w których za bestialsko wyczerpującą pracę naprawdę dostaje się tylko miskę ryżu.

Warszawski Festiwal Filmowy – materiały prasowe

Po pierwsze, warto zwrócić uwagę na samo wystawienie przez Australię takiej, a nie innej kandydatury do najbardziej rozpoznawalnej nagrody filmowej na świecie. Przecież Australia jest krajem, który dopuścił się do – żeby nie użyć zbyt mocnych słów – nadużyć praw człowieka, odsyłając wielu uchodźców szukających lepszego życia z powrotem do Tajlandii lub na Indonezję. Można więc czytać Na powierzchni jako próbę dokonania przez twórcę świeckiej spowiedzi i oddania części sprawiedliwości skrzywdzonym ludziom.

Po drugie, na zupełnie podstawowym poziomie Rathjenjest uświadamia widzom, jak bardzo świat Zachodu jest winien zbrodniczych warunków życia i pracy wielu osób mieszkających na Dalekim Wschodzie. W końcu to wielki przemysł żywieniowy jest pośrednio odpowiedzialny za ich, a także wielu innych, tragedie.

Młody bohater musi stoczyć brutalną walkę ze swoim marzeniem i wyobrażeniem świata, w którym dobrobyt jest możliwy do osiągnięcia. Kapitalizm jest systemem, którego barbarzyńską dzikość najwyraźniej widać w miejscach oddalonych od państw dobrobytu pierwszego świata. Tu pieniądz naprawdę jest bogiem. I wszystko jest wartościowane jego miarą. Tylko człowiek jako taki jest bez wartości, a jego praca – mimo że to na niej opiera się cały ten system, dzięki któremu ktoś na Zachodzie może zjeść sobie smaczną rybkę pochodzącą z Oceanu Indyjskiego – jest opłacana właściwie tylko łaskawym pozwoleniem na kolejny dzień życia. Zresztą, prędzej zabraknie ryb, niż chętnych, by zmierzyć się ze swoim marzeniem i zagrać w rosyjską ruletkę z losem.

Co może być zastanawiające, australijski twórca nie odziera swoich bohaterów z nadziei. Co więcej, pozwala sobie na fabularną ingerencję w przesądzone – wydawać by się mogło – losy młodego bohatera. W ten sposób jednak Na powierzchni nie traci na wiarygodności, lecz staje się krwawą bajką, która nasuwa nam pytanie: ile ludzkich żyć składa się na wartość pieniądza?

Liked it? Take a second to support me on Patreon!
Become a patron at Patreon!

Mateusz Tarwacki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Patreon

Wesprzyj mnie na Patreonie!
Become a patron at Patreon!

Kinogawęda

Współprazuję z:

Laura Przybylska
Laura Przybylska

Archiwa