Site Loader

Zdolność do wzruszeń na sali kinowej ma stosunek odwrotnie proporcjonalny do ilości obejrzanych filmów i doświadczenia. Skuteczność obrazu w tej dziedzinie niekoniecznie oznacza, że mamy do czynienia z arcydziełem, ale każda łza uroniona w ciemnej sali pełnej nieznanych ludzi jest momentem wyjątkowym. Dlatego – zamiast klasycznego podsumowania roku w kinie – lista moich dziesięciu wzruszeń.

1. Wzruszenie oniryczne – The Land Imagined, dir. Yeo Siew Hua

Pięć Smaków – materiały prasowe

O zdobywcy Złotego Lamparta z Locarno pisałem podczas Festiwalu Pięciu Smaków i wciąż utrzymuję, że jest to dla mnie najlepszy film tegorocznej edycji. Kiedy z tyłu głowy nieustannie kołacze nam perspektywa rozpadu świata, nie ma lepszego remedium od sennego filmu, uruchamiającego pół-nieświadomą sferę rutynowo wypieranych myśli o degradacji (grzechy dzikiego kapitalizmu, samotność i niewydolność komunikacyjna) za pomocą pięknych, neonowych kadrów i neo-noirowej stylistyki. Łzy w Singapurze, na plaży skradzionego piasku.

2. Wzruszenie slowDiabeł morski, reż. Phuttiphong Aroonpheng

Warszawski Festiwal Filmowy – materiały prasowe

Zdobywca nagrody Orizzonti z Wenecji. W tym roku nie widziałem drugiego filmu z tak pięknym męskim napięciem seksualnym (bez erotycznych scen), być może wcale niezamierzonym. W założeniu rzecz miała dotyczyć uchodźców z ludu Rohingya – i oczywiście dotyczy, jak to bywa w kinie slow, w tle – w praktyce relacja, milczenie, poezja. Papieros w parną noc, błyszcząca, morska woda i łzy. Doświadczenie zarezerwowane dla fanów slow cinema.

3. Wzruszenie locarneńskie – Closing Time, reż. Nicole Vögele

Closing Time – kadr z filmu

Nagroda Specjalna Jury w Locarno w konkursie „Cineasti del presente” i dokument nakręcony jakby zupełnie dla mnie. Filmowi młodej szwajcarskiej twórczyni, o którym pisałem we wrześniu, przyświeca podobny duch, co w przypadku Wyśnionej krainy. Zderzenie bezlitosnej cywilizacji i natury powoli wycofującej się pod naporem zachłannej ekspansji. Nocna praca w cierpiącej na palpitacje metropolii. Rzecz ponownie o rozpadzie świata, choć w innym stylu. Vögele słusznie nie boi się nudy, takich dokumentalistów chcę oglądać. Subtelna symbolika i piękne kadry skutecznie poruszają.

4. Wzruszenie przytłaczające – Siedzący słoń, reż. Hu Bo

Nowe Horyzonty – materiały prasowe

Najbardziej dojmujący film 2018 roku. Po jego premierze w Berlinie, Hu Bo, reżyser, popełnił samobójstwo. Krzyk rozpaczy w Siedzącym słoniu wcale nie jest tylko autosugestią. Absolutna bezsilność życia w zimnym społeczeństwie pozbawionym nadziei, nie ma przykrzejszego portretu Chin. Dzieło Hu Bo jest tak ciemne, że po trzeciej godzinie filmu płacz miesza się z nerwowym śmiechem. Żal młodego Chińczyka, który mógł w przyszłości zostać duchowym spadkobiercą Béli Tarra (od którego swoją drogą pobierał nauki).

5. Wzruszenie społecznie-zaangażowane – Na wojnie, reż. Stéphane Brizé

Nowe Horyzonty – materiały prasowe

Przykład na to, że wystarczy trochę mnie znać, by dokładnie wiedzieć, jakich narzędzi użyć, żeby mnie rozkleić. Na wojnie nie jest kinem wybitnym – nie powinniśmy oczekiwać fajerwerków przy filmie o protestujących francuskich robotnikach. Jest to za to kino doskonale budujące swoją wiarygodność, dbające o solidną, emocjonalną więź z bohaterami (fenomenalny Vincent Lindon) i napięcie wynikające z konfliktu Dawida (grupy robotników) z Goliatem (wielka korporacja). Protest to nie tylko frustracja, złość, słuszny krzyk w sprawie potrzeb i sprawiedliwości, lecz również moment, w którym załamanie nerwowe przyjmuje postać ludzkiej masy.

6. Wzruszenie liryczno-antropologiczne – Ága, reż. Milko Lazarov

Nowe Horyzonty – materiały prasowe

Śliczne szerokie kadry wypełnione po brzegi bielą Jakucji i klasyczne aranżacje Narodowej Orkiestry Bułgarii, towarzyszące i powiększające do maksimum emocje bohaterów. Zanikanie starego świata delikatnie zmieszane z osobistą tragedią starszego małżeństwa. Ága jest filmem tak lirycznym, że co wrażliwsi dostaną gęsiej skórki. Kto by się spodziewał, że klasyczne środki filmowe potrafią być tak skuteczne. Film w polskiej dystrybucji znajdzie się pod koniec stycznia.

7. Wzruszenie sundance’owe – Jeździec, reż. Chloé Zhao

Nowe Horyzonty – materiały prasowe

Wzruszenie-zaskoczenie. Najczęściej nie przepadam za Sundance, tym razem ryzyko się opłaciło. Zhao tworzy rekonstrukcję tragedii i robi to odważnie – z osobami, które tę tragedię przeżyły. Reżyserska praca z naturszczykami, którzy dobrze wywiązują się z trudnego zadania przetworzenia swoich własnych emocji, zasługuje na dużą pochwałę. Były momenty, kiedy urocze kadry kojarzyły mi się z trylogią pogranicza Cormaca McCarthy’ego. Piękny step, piękne konie i spojrzenie na wciąż istniejący zawód kowboja. Temu, kto poda przykład filmu, w którym piękniej portretuje się konie, stawiam piwo.

8. Wzruszenie dokumentalno-refleksyjne – Morze Wewnętrzne, reż. Kazuhiro Soda

Nowe Horyzonty – materiały prasowe

Osobiste dokumentalne odkrycie i styl, jak mówi sam reżyser, obserwacyjny. Snucie się po umierającym ze starości małym, nadmorskim miasteczku, w którym najmłodsza osoba jest po siedemdziesiątce. Przypadkowe spotkania, skrawki pół-zapomnianych żyć, przymus pracy na nieistniejącej emeryturze i kurczowe trzymanie się życia w świecie, w który wygląda jak zardzewiałe pod wpływem wieku wspomnienie innej epoki. Wywołuje współczucie i refleksję nad bardziej chyba kwaśną niż słodką starością.

9. Wzruszenie magiczne – Szczęśliwy Lazzaro, reż. Alice Rohrwacher

Nowe Horyzonty – materiały prasowe

Najbardziej wstydliwe wzruszenie. Szczęśliwy Lazzaro to ukłon w stronę włoskiego neorealizmu z elementami poetyki realizmu magicznego. Nie zabraknie humoru i nie zabraknie spojrzenia w starym stylu na współczesne problemy. Z gracją budowany kontrast między starym (wieś piękna, wieś złota, niepozbawiona ironii nostalgia, która przypomina o feudalnym charakterze wsi) a nowym (zniewolenie przez pieniądze, trudno być prawdziwie wolnym). Każdy miłośnik włoskiego kina będzie dobrze się bawił. Polska premiera jest planowana na początku marca.

10. Wzruszenie cielesne – Touch Me Not, reż. Adina Pintilie

Nowe Horyzonty – materiały prasowe

Film kontrowersyjny w tym sensie, że sprawnie podzielił swoich odbiorców na tych, na których zadziałał i na tych, których uśpił lub nie dotknął w żaden sposób. Rodzaj emocjonalnego performensu i pytanie, czy sala kinowa jest odpowiednim miejscem dla tego rodzaju edukacyjnych eksperymentów. Cztery ściany zamkniętej sali, nieznani ludzie wokół i cielesno-emocjonalny ekshibicjonizm na ekranie. Wartość edukacyjna, jeżeli chodzi o wolne od kompleksów spojrzenie na seksualność jest nie do przecenienia. Po miesiącach od obejrzenia uważam, że Touch Me Not zadziała szczególnie na tych, którzy nie do końca godzą się z własnym ciałem, seksualnością, tożsamością. Zalecam oglądanie w samotności i cichym miejscu.

Liked it? Take a second to support me on Patreon!
Become a patron at Patreon!

Mateusz Tarwacki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Patreon

Wesprzyj mnie na Patreonie!
Become a patron at Patreon!

Kinogawęda

Współprazuję z:

Laura Przybylska
Laura Przybylska

Archiwa