Site Loader

Werdykt jest filmem szokującym i nie biorącym jeńców. Raymund Ribay Gutierrez kreśli swoją historię z tak bezwzględnym, momentami naturalistycznym, zdecydowaniem, że film może poruszyć nawet tych, dla których filipińskie piekło kobiet jest tematem oczywistym, a codzienny sprzeciw musi mierzyć się ze zrezygnowaniem i zmęczeniem. Dzieło Gutierreza robi tym większe wrażenie, będąc jego pełnometrażowym debiutem. Realizowane pod okiem Brillante Mendozy, filipińskiego mistrza kina społecznie zaangażowanego (przypominam Aflę, prawo do zabijania z 2018 roku – dzieło o policyjnej przemocy), jest dramatem, który nie tylko dorównuje dziełom nauczyciela, lecz może nawet je przerasta, wgryzając się szokiem głęboko aż do szpiku kości.

Joy wraz z malutką córką są niemal skatowane przez Dantego. Mąż Joy z tak bezduszną, brutalną furią zareagował na komentarz o nadużywaniu alkoholu. Rodzina trafia na komisariat, gdzie rozpoczyna się gehenna kobiety, próbującej dojść sprawiedliwości. Choć właściwie nie widać twarzy Joy zza pulsujących żółtą mazią krwiaków, choć ledwo trzyma się na nogach w przerażeniu i szoku, choć nie ma czasu, by zadbać o córkę z pękniętą czaszką, kobieta staje przed kolejnym potworem – systemowym molochem, posługującym się innego rodzaju przemocą: wykluczeniem nie tylko ze względu na płeć, lecz również na status klasowy.

Pięć Smaków – materiały prasowe

Choć sprawa wydaje się oczywista – wszyscy widzą, w jakim stanie jest młoda kobieta – system sprawiedliwości działa odwrotnie niż powinien, z większą delikatnością podchodząc do oprawcy niż do ofiary. Wystarczy zaangażowanie matki Dantego, której udaje się zdobyć pieniądze pozwalające na zatrudnienie prawnika z najwyżej półki, by rozpocząć proces odwracania kota ogonem: Dante będzie walczył o niewinność, grając tak nieczysto, jak tylko można to sobie wyobrazić.

Gutierrez pokazuje pełne niesprawiedliwości oblicze Filipin, w których pieniądze i kontakty są ważniejsze niż litera prawa. Nazwać Werdykt dramatem sądowym to za mało. To thriller oparty na klaustrofobicznym napięciu dusznych sal sądowych, na obojętności, ignorancji i oderwaniu jurysdykcji i urzędników od rzeczywistości, na doświadczeniu bycia kobietą szykanowaną na każdym kroku, na niemożliwości uzyskania sprawiedliwości drogą systemową – w końcu sam system jest niesprawiedliwy.

Werdykt jest filmem ponurym, przerażającym i pełnym przemocy. Filipiński twórca stawia tezę równie smutną, co trafną. Oto by walczyć z państwem, które bezlitośnie połyka udręczone ofiary, żerując na ich biedzie i nieszczęściu, należy być równie bezwzględnym – walczyć z nim z taką mocą, na jaką stać chyba tylko kobiety. Wszak rewolucja jest kobietą.

Liked it? Take a second to support me on Patreon!
Become a patron at Patreon!

Mateusz Tarwacki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Patreon

Wesprzyj mnie na Patreonie!
Become a patron at Patreon!

Kinogawęda

Współprazuję z:

Laura Przybylska
Laura Przybylska

Archiwa