Site Loader

Czarna Pantera jest filmem, który korzysta ze sprawdzonej recepty narracyjnej. Oto mamy opowieść bohaterską – prosty wzór rozwoju bohatera, który najpierw musi wszystko utracić, przejść pewną drogę, by poznać samego siebie, swoje własne granice, oraz poszerzyć horyzonty i odkryć prawdziwe źródło własnej mocy (tutaj – neoliberalna wizja rozwoju własnego państwa, o czym dalej).

Dostajemy wszystko to, czego możemy spodziewać się po Marvelu. Jedyną różnicą względem innych produkcji popularnych jest zabawa rolami – osadzono historię w odwróconym świecie, w którym to biali mają role poboczne, epizodyczne, w którym to cywilizacja białych jest tym „drugim” światem, wymagającym wsparcia, współczucia, litości (jednocześnie napięcie rasowe w tych „białych” państwach Zachodu nie ulega odwróceniu – Ci o ciemnej karnacji w zachodnim świecie dalej są „trzecioświatowcami”, państwo Czarnej Pantery jest bowiem elitarne, ukryte, zamknięte, więc samo odwrócenie ról jest czymś lokalnym). Zabieg zamiany ról jest czymś na tyle niewinnym w filmie wypełnionym barwną akcją, ruchem i atrakcjami kina nowej przygody, że nie ma wątpliwości, co do uniwersalności przedstawionej opowieści i nikogo nie będzie ona razić (no, może poza skrajną prawicą, dla której sam kolor skóry głównych postaci wyda się potwarzą).

Nie zamierzam tutaj interpretować i dekonstruować całej fabuły, drogi tytułowej Czarnej Pantery, itd., zresztą nie ma tu nic ciekawego do interpretacji – to proste kino akcji, nie odbiegające znacznie od innych produkcji osadzonych w świecie Marvela. Interesuje mnie więc tylko wątek państwa i tego, na jakich fundamentach zostało osadzone. Wakanda jest ultra-rozwiniętym państwem położonym gdzieś w środkowej Afryce. Źródłem samowystarczalności i potęgi tego kraju jest minerał – vibranium (pozaziemskiego pochodzenia, oczywiście), który wieki temu spadł w postaci meteorytu na jego tereny. Od tamtej pory Wakanda zamknęła swoje granice i stała się wyspą pokoju wśród wzburzonego morza historii zewnętrznego świata. Teraz, po wielu wiekach pokojowego trwania w izolacji od reszty świata, Wakandczycy stają przed dylematem – czy otworzyć się na biedę i niesprawiedliwość innych państw, udostępnić swoje zasoby, otworzyć granice, podzielić się wiedzą, czy raczej bronić swojej niezależności i elitarystycznej polityki oazy tylko dla wybranych. A może wykorzystać swoje zasoby i technologiczną przewagę, by zdobyć władzę nad całym światem? Jest to oczywiście pewna interpretacja dylematów Zachodu wobec problemów związanych z uchodźcami z Bliskiego Wschodu oraz próba legitymizacji neoliberalnej polityki, zamkniętej w prostym założeniu „otwórzmy granice tylko trochę, a pomagajmy im na miejscu, tworząc warunki do powstania demokracji”.

Marvel Studios – materiały prasowe

I tu właśnie pojawia się problem, wobec którego cały ten dylemat traci swój sens – dlaczego teraz? Dlaczego akurat teraz Wakanda nie może ominąć wyboru: otworzyć się na innych, czy kontynuować izolacjonistyczną politykę. Zatrzymajmy się na chwilę i pomyślmy. Państwo, które istnieje od co najmniej kilkudziesięciu wieków, którego rozwój technologiczny wyprzedza inne kraje o długość kilku okrążeń stadionu rozwoju, które obserwowało historię rozwoju ludzkości – a mam tutaj na myśli szczególnie kolonializm, niewolnictwo, wojnę secesyjną, wojny światowe, wojny między poszczególnymi państwami, a także wojenki plemienne. Dlaczego wcześniej – kiedy napięcia na tle rasowym osiągały kolosalne rozmiary, a niesprawiedliwość kwitła i miała się może nawet lepiej niż dziś – Wakanda się nie ujawniła, nie wykorzystała swoich zasobów, by pomóc swoim krewniakom, by zapobiec rozlewowi krwi? Można długo szukać odpowiedzi, ale żadna nie będzie satysfakcjonująca.

Scenariusz Czarnej Pantery zyskałby na wartości, gdyby zamiast kiczowatej opowieści o izolacjonistycznym państewku, mielibyśmy solidny powód na prowadzenie przez ów kraj takiej, a nie innej polityki. Wyobraźmy sobie, że zamknięcie i wycofanie Wakandy jest efektem przeszłych doświadczeń, tzn. dawno temu Wakandczycy próbowali przejąć kontrolę nad światem, lecz wobec sprzeciwu wszystkich krajów, które się ze sobą zjednoczyły i walczyły wspólnie, porzucili swoje roszczenia. Albo – nakaz zdystansowania otrzymują od pozaziemskiej cywilizacji, twórców vibranium. A może – kiedyś przejęli kontrolę nad światem, lecz umysły ludzkie nie były gotowe na zrozumienie ich technologii, więc czcili Wakandczyków jak bogów, co z biegiem czasu stało się na tyle irytujące, że zerwali oni tę relację.

Dosłownie cokolwiek byłoby lepsze od pozostawienia historii samej sobie, tak jak to robią twórcy filmu. Analogicznie – porównując Czarną Panterę i Wakandę do Europy, można podważać neoliberalny projekt radzenia sobie z kryzysem uchodźczym. No bo właściwie dlaczego teraz? Wszyscy zdawali sobie sprawę z kryzysu, zanim jeszcze przybrał tak wielkie rozmiary.

Chodzi tu o pewne poczucie winy. O to, że ta polityka zamknięcia, odcięcia się od reszty świata, jest jednym z czynników pogłębiającym różnice ekonomiczne, technologiczne, infrastrukturalne, itd. O to, że – poniekąd przez tę izolację – aktualna sytuacja jest aż tak bardzo kryzysowa. Działanie Wakandczyków (a właściwie Czarnej Pantery i jego stronnictwa, jeżeli mogę tak to ująć) jest więc działaniem wynikającym z poczucia winy. Z poczucia odpowiedzialności za taki stan rzeczy.

Ostatecznie Wakanda stara się naprawić szkody, których już nie da się naprawić, nie da się wyrównać szans, dać wszystkim równego pola rozwoju. Kupuje sobie spokój ducha budową ośrodków kultury, edukacji i rozwoju, które niewątpliwie są czymś pozytywnym, lecz nie obejmą wszystkich chętnych.

Czarna Pantera jest więc filmem, dzięki któremu możemy w wyraźny sposób dostrzec działanie polityki Zachodu. Wciąż powtarzających się prób podtrzymania status quo – robienia wszystkiego, by podtrzymać przepaść ekonomiczną między tymi, którzy są u władzy, którzy posiadają wiedzę, środki, technologię, a tymi, którzy są na marginesie, którzy mogą tylko ślepo marzyć, roić sobie, że znajdą się kiedyś w tej wąskiej grupie trzymającej władzę.

Liked it? Take a second to support me on Patreon!
Become a patron at Patreon!

Mateusz Tarwacki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Patreon

Wesprzyj mnie na Patreonie!
Become a patron at Patreon!

Kinogawęda

Współprazuję z:

Laura Przybylska
Laura Przybylska

Archiwa