Site Loader

Ciszę przerywa szum morza, koncert leśnej orkiestry – śpiewających ptaków, zwierząt depczących ostrożnie zeszłoroczną ściółkę, brzęczących owadów – i szept wiatru. Wiatru, który delikatnie porusza ubraniami nieruchomych figur, ludzi zastygłych w czasie i przestrzeni. Wiatru, którego nieznaczne podmuchy zdaje się naśladować ruch kamery, kierując uwagą widzów, przypominając wspomnienie dawnej żałoby, ciche słowa żalu nad rozpadającym się, starym grobem.

W tym melancholijnym spokoju czyha zagrożenie – przerażająca siła, która zatrzymuje czas, która powoli trawi sens życia i trwania w nieskończonym bezruchu. Oto Czerwony księżyc, świecący złowrogo nad głowami unieruchomionych mieszkańców nadmorskiej, galicyjskiej wioski. Czy to on jest owym potworem, mającym we władaniu fale przypływów i odpływów ludzkich żyć?

Film Loisa Patiño jest poetyckim snem, wspomnieniem utraconego świata, czułą, lecz poruszającą wyobraźnię i powodującą koszmary bajką – pozostałością przekazywanych oralnie, z pokolenia na pokolenie, lokalnych legend i mitów. Smutną opowieścią o rozpadzie ludzkiego świata, który stojąc w opozycji do procesów natury, może tylko przegrać walkę z czasem.

Nowe Horyzonty – materiały prasowe

Patiño jest nie tylko utalentowanym bajarzem, lecz również uważnym obserwatorem. Czerwony księżyc jest bowiem obrazem umierającego świata – umierającego z różnych powodów. Wśród nieruchomych twarzy, czasem tylko zdradzających tlące wewnątrz życie mrugnięciem lub płytkim oddechem, nie ujrzymy młodości. Galicyjska wioska została dotknięta klątwą starości – może tylko trwać, powtarzając w kółko tę samą, ponurą opowieść, i cierpliwie czekać, aż potwór pożre ją w całości.

Hiszpański reżyser i artysta wizualny w powolnym tempie kina slow i za pomocą bajkowej formuły, tak mocno zakorzenionej w hiszpańskiej tradycji realizmu magicznego, opowiada historię jakże wielu zachodnich wsi i małych miejscowości, pustoszejących powoli pod wpływem przyciągania większych ciał niebieskich – wielkich metropolii, pulsujących kałdunów kapitalizmu, pożerających i wysysających młodość.

Ta magiczna wizja została ujęta w ramy pięknych i przemyślanych kadrów – za kamerą stał sam Patiño, dbając o wizualną spójność. Sam obraz jest wystarczający, by Czerwony księżyc zaświecił pełnią blasku. I być może, paradoksalnie, oralność tej oralnych opowieści jest czymś, co nie pozwala do końca zahipnotyzować się czerwonemu potworowi. Choć film hiszpańskiego twórcy jest projektem udanym, to chciałoby się zanurzyć i zaginąć gdzieś w czerwonych, morskich głębinach, płynąć śladem Rubio, żeglarza, który będzie decydował o losach wioski – głosy dialogów brutalnie z tej wody wyciągają.

Liked it? Take a second to support me on Patreon!
Become a patron at Patreon!

Mateusz Tarwacki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Patreon

Wesprzyj mnie na Patreonie!
Become a patron at Patreon!

Kinogawęda

Współprazuję z:

Laura Przybylska
Laura Przybylska

Archiwa