Site Loader

Papers, Please, czyli bardzo nieduża produkcja, która wyrosła spod sztandaru producenta niezależnych gier wideo, Lucasa Pope’a, jest jedną z niewielu growych tworów, które opowiadają historię bardziej poprzez rozgrywkę, a nie dialogi i różnego rodzaju przerywniki. Recepta jest bardzo prosta – oto wygraliśmy specjalną, robotniczą loterię i musimy wcielić się w pracownika służby celnej na granicy dwóch nienawidzących się, swojsko brzmiących państw: Arstotzki i Kolechii.

Zostaje nam narzucona osobista perspektywa. Nie stoimy na szczycie hierarchii, kierując działaniami całego państwa, lecz zmuszeni jesteśmy działać jako pionek systemu, który – choć nie na samym dnie społecznej, totalitarnej drabinki – znajduje się tylko minimalnie wyżej od ludzi, nad którymi pozornie ma władzę, tj. imigrantami, migrantami oraz podróżującymi obywatelami.

Papers, Please – screen z gry

Brzmi to dość łatwo, w końcu podejmowanie moralnie pozytywnych decyzji nie powinno być takie trudne. Jest jednak inaczej, ponieważ tu właśnie wkracza mechanika gry. Po pierwsze, musimy utrzymać rodzinę (pożywienie, ogrzewanie, dodatkowe zmienne koszty, np. leki – czasem będzie trzeba wybierać między jedzeniem i głodowaniem a przemarznięciem i chorobą). Wysokość naszych zarobków uzależniona jest od ilości przepuszczonych osób. Pomyłka i przepuszczenie niepożądanej jednostki może kosztować nas życie (być może ratując własną skórę, skazujemy kogoś na śmierć, jak sugeruje nam gra). Z każdym kolejnym dniem jest więc coraz ciężej, szczególnie że dodatkowe utrudnienie stanowi ograniczony czas (trzeba podejmować decyzje naprawdę prędko, stawką jest w końcu przetrwanie) i zdarzenia losowe (zamach, przymusowe zamknięcie granicy, itp.).

Po drugie, Papers, Please jest grą pamięciowo-logiczną. Ilość dokumentów, dość trudnych do zapamiętania nazw i symboli będzie z czasem wzrastać. Aby mieć pewność, że możemy kogoś przepuścić, czasem – poza standardową inspekcją danych – będziemy musieli zadać dodatkowe pytanie, poprosić o konkretny dokument lub przeprowadzić badanie. Czasem będziemy musieli zmierzyć się z agresywnym lub namolnym zachowaniem, a czasem z emocjami (matka-staruszka chce odwiedzić syna, lecz nie ma odpowiednich dokumentów, zakochana próbuje dotrzeć do swojego partnera, etc.). Czas będzie nieubłaganie uciekał, kiedy my będziemy podejmować kolejną, niemożliwą decyzję.

Stawką gry jest tak naprawdę człowieczeństwo, ocena naszej kondycji ludzkiej. Ciąg poszczególnych decyzji może doprowadzić nas do różniących się od siebie zakończeń. Czy uda nam się uratować rodzinę i uciec z ponurego świata szarych pikseli? A może skończymy jako naoliwione koło zębate aparatu ucisku?

Do tego wszystkiego Papers, Please może się pochwalić przyjemną grafiką. Jasne, to nie jest wielka, kasowa produkcja, ale niewielkie detale (system stemplowania dokumentów, ociekające smoliście czarnym humorem scenki i nagłówki gazet) potrafią ucieszyć oko. Wiarygodności temu światu nadają mikrohistorie przewijających się przez przejście graniczne osób, a niekończąca się kolejka czarno-szarych figur, powolnie przesuwająca się w stronę szlabanu, przypomina nam o tym, że granica jest tworem sztucznym – i jak każde narzędzie – nie zawsze dobrym.

Liked it? Take a second to support me on Patreon!
Become a patron at Patreon!

Mateusz Tarwacki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Patreon

Wesprzyj mnie na Patreonie!
Become a patron at Patreon!

Kinogawęda

Współprazuję z:

Laura Przybylska
Laura Przybylska

Archiwa