NH19: niemota ptaków nielotów
Poczuwam się do pewnego obowiązku, by wyjaśnić, dlaczego właściwie wyszedłem z tego filmu, wyznając przecież zasadę – jeżeli wchodzę, to oglądam do końca.
Poczuwam się do pewnego obowiązku, by wyjaśnić, dlaczego właściwie wyszedłem z tego filmu, wyznając przecież zasadę – jeżeli wchodzę, to oglądam do końca.
To balansowanie na granicy rzeczywistości wychodzi 30-letniemu reżyserowi bardzo dobrze. Potrafi on zahipnotyzować widza, wzmocnić projekcję-identyfikację (tu bardzo mocno działa 3D), więź widza z bohaterem oraz wrażenie przenikających się światów.
Rzadko trafia się reżyser, który nie dość, że tworzy dobry film, to jeszcze potrafi klarownie przedstawić jego intelektualny fundament, który, co więcej, jest zauważalny na ekranie. Tego właśnie udało się dokonać młodej twórczyni, Enie Sendijarević w Zabierz mnie w jakieś miłe miejsce.
Siła ognia Oliviera Laxe stanowi dowód na to, że neomodernistyczne kino niekoniecznie musi mieć długi metraż. Najnowszy film twórcy ciepło przyjętych „Mimosas” (NH16) to wizytówka neomodernizmu.
Zhu dokonawszy ogromnej pracy selekcyjnej pokazuje wycięte fragmenty streamów, sugerując, że być może owe platformy nadały dziesiątej muzie walor prawdziwie demokratyczny.
Portret kobiety w ogniu to jednak nie tylko zgrabny, kobiecy melodramat. To film stworzony przez kobietę, w którym za scenariusz, zdjęcia i montaż odpowiadały kobiety, a na ekranie, poza krótkimi, anonimowymi momentami na początku i pod koniec filmu, pojawiają się tylko kobiety.
Obrazy, którymi karmi nas Diaz wciąż hipnotyzują i skłaniają ku kontemplacji oraz duchowemu przeżywaniu filmu, realizując założenie twórcy: „totalnego kinowego doświadczenia”.