Site Loader

Pięknych rzeczy Giorgio Ferrero i Federico Biasina nie ogląda się jak zwykłego filmu. W nim się uczestniczy – jak w rytuale, nabożnej kontemplacji, uniesieniu obcowania ze sztuką. Zdobywca nagrody Arca Cinemagiovani dla najlepszego filmu włoskiego w Wenecji oryginalnością i zaangażowaniem budzi skojarzenia z Trylogią Qatsi Godfrey’a Reggio. Choć jest to dzieło niewątpliwie oszałamiające poetyckim pięknem, odludne przestrzenie (niekoniecznie znajdujące się w odludnych miejscach) świątyń produkcji, stanowiące fundament współczesnej, bulimicznej konsumpcji, przerażają i przytłaczają ponurą atmosferą. To miejsca narodzin, ale też śmierci nieskończonych ilości przedmiotów.

Piękne rzeczy – kadr z filmu

Ropa jest wszędzie, mówi operator żurawia pompowego. W lekach, elektronice, zabawkach dla dzieci i gadżetach dla dorosłych, nawet w ścianach naszych domów. Skalę owej szaleńczej nadprodukcji uzmysławia prosty przykład – głębokość żurawi pompowych może sięgać ponad ośmiu kilometrów, niemal równając się z najwyższym szczytem świata, Everestem. Zaskakująco cicha praca pompy kontrastuje z rażącymi statystykami. To niewiarygodnie spokojne miejsce jest jednym z fundamentów wiecznie pędzącego kapitalizmu. Portretów takich miejsc w Pięknych rzeczach jest więcej – od żurawi wydobywających ropę, przez taśmę produkcyjną i dystrybucję, po przetwórnie śmieci. Film został podzielony na cztery części, z których każda (Ropa naftowa, Ładunek, Metr, Popioły) opowiada o innym „kapłanie”, w innej mechanicznej „świątyni”.

Dzieło włoskich artystów jest więc opowieścią nie tylko o przestrzeniach, lecz również sylwetkach ludzi – strażnikach produkcji, nawigatorach wśród gór śmieci i plastiku, dyrygentach muzyki maszyn. Historie tych osób momentami wypływają na wierzch morza pięknych rzeczy, lecz są to zaledwie przebłyski, strzępy prywatnych żyć. Tak jak ludzkość mogłaby utonąć w efektach swojej własnej konsumpcji – w końcu przeciętny Europejczyk produkuje rocznie około 500 kilogramów śmieci.

Piękne rzeczy – kadr z filmu

Piękne rzeczy są zachwycającą krytyką zawrotnego koła konsumpcji, wizualną przyjemnością, a ponadto symfonią minimalistycznych dźwięków i ciszy, które razem składają się na dzieło, z którego Philip Glass – jak zapewne większość awangardowych eksperymentatorów – mógłby być zadowolony. Wspaniała symbioza muzyki z obrazem przestaje dziwić, kiedy zdamy sobie sprawę z metody pracy Ferrero. Twórca w pierwszej kolejności stworzył muzykę, nad obrazem pracując wtórnie.

Anty-konsumpcyjne zaangażowanie twórców jest podwójnie przewrotne, biorąc pod uwagę to, że Ferrero wcześniej komponował muzykę do reklam. Nie można oprzeć się wrażeniu, że Piękne rzeczy mają w sobie coś właśnie z reklamy – anty-reklamy, tak jakby za magicznym, bajkowym światem reklamowego raju, po zajrzeniu za woal ekranu, znajdowała się pustka.

Podobno Ferrero czerpał inspirację z Fantazji Disneya z 1940 roku. W swojej fantazji twórca nie wizualizuje muzyki klasycznej, lecz muzykę maszyn i przedmiotów – jest to bajkowa symfonia, której wszyscy, wraz z naszymi pięknymi przedmiotami, jesteśmy częścią.

Liked it? Take a second to support me on Patreon!
Become a patron at Patreon!

Mateusz Tarwacki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Patreon

Wesprzyj mnie na Patreonie!
Become a patron at Patreon!

Kinogawęda

Współprazuję z:

Laura Przybylska
Laura Przybylska

Archiwa